Dawno temu, w zamorskiej krainie, gdy głód srogi i plagi nastały, w świat wyruszył, bo musiał wyruszyć, syn fryzjera - Kędziorek Wspaniały
On od ojca wyuczył się fachu, a miał cechę zaiste niezwykłą, że w ogóle nie odczuwał strachu, gdy co rano sam golił się brzytwą.
Wiózł pomady i pudry i róże, wonne wody, pachnidła i łoje, tremownice, prostnice, pożyczki, no i to najważniejsze - nożyczki!
A był to czas, gdy właśnie z gospody, wytaczając się wyszli objęci, dwaj brodaci bojarzy, co brody, mięli takie, że nie do pojęcia.
Bojar starszy był człowiek lecz broda, o dwadzieścia lat młodsza, więc młoda. Tak on prawił...
Kędziorek tymczasem, spojrzał, dojrzał i rzecz to straszliwa, z błyskiem w oku wycedził pomału, że ta broda bojarska fałszywa!
Bojar iskry aż wskrzesił obcasem, hańba, hańba i potwarz to taka, że Cię zaraz Kędziorku usmażę, albo zgniotę jak tego robaka.
Wtem nadepnął na brodę i ona, oderwała się, no bo pękła gumka, którą broda była przytwierdzona, z jednej strony do twarzy, a z tej drugiej do łona.
Mógłbym pieprzyć tak dalej i dalej, od wierszówki urosłaby sumka, ale przy tym też trzeba uważać, żeby czasem nie pękła ta... gumka!
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz